Ile Was weszło

niedziela, 27 lutego 2011

Relacja koncertu Punk rock attack

Dojazd i sama droga do klubu jeśli się jedzie z Łodzi bardzo w porządku i łatwa do ogarnięcia. Klub fajnie usytuowany obok Kauflanda. Myślę, że jest to plus dla osób, które lubią sobie chlapnąć co nieco przed koncertem. Minusem było to, że drzwi do klubu były zamknięte jeszcze 20 minut po czasie, który został umieszczony na plakacie. Sam klub w porządku. Plus za salę gdzie znajdowała się scena i w której można było palić. Jednak do rzeczy. Ludzi tak w chuj mało, że koncert zaczął się z dwugodzinnym opóźnieniem. Pierwsza kapela Autarkia. Z chłopakami osobiście idzie pogadać, ale na scenie są nudni jak flaki z olejem. Próba zagrania coveru Peter and the test tube babies "Banned from the pubs" w trochę innej aranżacji i z walczącym tekstem niestety nie podniósł im prestiżu. Ale podratowali się ostatnim kawałkiem o zmarłych przyjaciołach. Może nie porywa ten numer do tańca, ale zmusza do refleksji i powrotu do wspomnień o osobach, których już z nami nie ma.
Następna Banda whysego. Jak wokalista sam zaznaczył chcieli zrobić z tego maksymalne szoł. Skakanie na scenie, długie niepotrzebne nikomu solówki gitarzysty, niszczenie sprzętu, ciągłe wygłupy i potraktowanie tego koncertu z jajem pozwoliło kapeli stworzyć coś co powinni praktykować częściej. Czyli dobrą zabawę. Kapela, która rzadko sobie pozwala sobie na luz na scenie tym razem mogła się wybawić na całego. Zagrany praktycznie cały repertuar. Dobrze, że został tym razem pominięty cover Dead kennedys "Holiday in Cambodia", bo ten kawałek ani trochę nie pasuje do stylu tej kapeli. Brzytwa dziadka, So what,Szczur, Banda łysego, Dzieci wielkich szarych miast, Cherry lady, Jestem długi, Dziewczyny i chłopaki. Te i jeszcze więcej mogliśmy usłyszeć na koncercie w Pabianicach, który pomimo niskiej frekwencji będzie miał swoje miejsce w pamięci tych, którzy na niego przyszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz