Ile Was weszło

wtorek, 17 czerwca 2014

Łódzki punk rock - lenistwo czy brak odbiorców

     W dawnych czasach gdy w Łodzi tętniło życie na koncert można było pójść praktycznie dwa razy w miesiącu, było znacznie więcej ludzi słuchających punk rocka i gatunków pochodnych. Dzisiaj na koncert, który odbywa się raz na trzy-cztery miesiące ? przychodzi garstka znajomych kapeli, ktoś kto chce posiedzieć przy barze plus kapele, które słuchają siebie nawzajem. To jest dla mnie chore. Mieszkając w innym mieście przez pewien czas zauważyłem już podstawowe różnice miedzy Łodzią a innym miastem. Po pierwsze w Łodzi jest osób kochających tą muzykę tak mało, że na koncerty przychodzą zazwyczaj tylko jej sympatycy i to też nie zawsze, bo gdy jest koncert nieznanej kapeli to zazwyczaj taka osoba nie pójdzie, bo "nie zna ich" i po co sprawdzić coś nowego skoro można iść na coś co zna się na pamięć. Po drugie. W Łodzi wszyscy wykazują postawę roszczeniową. Uważają, że koncert im się należy i płacenie za niego uważają za najgorsze zło. A gdy widzą na plakacie cenę 20 zł to oczekują, że zagra dla nich Ramones, Clash i Skrewdriver na jednej scenie. Lenistwo w tym mieście jest tak wielkie, że na darmowe koncerty nie chce się nikomu przychodzić, bo " 1. osoba X nie idzie, a ja się z nią ziomkuję to też nie idę 2. nie chce mi się jechać do tego klubu 3. nie mam pieniędzy (na piwo, w końcu koncert jest darmowy) ". I jak ta scena ma żyć w tym mieście skoro nastawienie ludzi jest takie a nie inne. A najgorsze jest to, że w większości są to osoby niezwiązane ze sceną, które mają wpływ na tych co ją kochają. Każdy narzeka, że nie ma koncertów, ale kiedy już się one pojawią zaczyna się narzekanie na cenę biletów i niskie frekwencje z tym związane. Niskie frekwencje to niska sprzedaż biletów co się wiąże z tym, że organizatorzy odpuszczają i nie robią w naszym mieście nic ( a mieliśmy najstarszy cykl koncertów w Polsce!!!!!!! ), a jak nie ma kto organizować to i samych imprez nie ma i kółko się zamyka tak do porzygu. W mieście X ludzie przychodzą na każdy koncert i za każdy płacą te 20 ba nawet i 40 zł i nie narzekają i bawią się dobrze. W Łodzi od razu by było kręcenie nosem. Z najmniejszą ilością osób koncert na jakim byłem w tym mieście był zorganizowany trzy dni wcześniej i było tyle osób co na koncercie w Łodzi, który by został zorganizowany miesiąc wcześniej. Porównajcie sobie. Następna kwestia to taka, że do Łodzi nie przyjeżdżają praktycznie osoby z innych miast. Czy umie mi ktoś wytłumaczyć dlaczego ? To ja już wyjaśniam. Łodzianie nie są gościnni !!! Nie umieją nawiązywać nowych kontaktów i znajomości. Byłem świadkiem wielu sytuacji gdzie po prostu ludzi z innych miast wyśmiewano i olewano. Osoby, które źle się gdzieś czują więcej nie przyjadą a i swoim znajomym opowiedzą wrażenia z wyjazdu i te także się zniechęcą. Także więcej otwartości moi drodzy. Na imprezach nie pojawiają się nowe młode twarze, czemu ? Nie pytajcie mnie. Trzeba o to ich zapytać czemu nie przychodzą koncerty w  Łodzi tylko wolą wyjechać do pierdziszewa małego. Także na tym kończę mój wywód i mam nadzieję, że się weźmiecie do kupy i zaczniecie coś robić dla tego miasta, bo pyknie nam 40 na karku, a punk rocka już w Łodzi nie będzie. Zróbmy coś dla młodych.

P.S. Pozdro dla Szewskiej pasji, która od czasu do czasu stara się coś zrobić w tym mieście żywych trupów i młodych starców

Podziękowania dla Krzysztofa Lacha za Wunder wave'y. Może kiedyś wrócą

czwartek, 5 czerwca 2014

Dirty sounds #1

Wraca blog ze świeżymi pomysłami na jego prowadzenie. Nie będzie to tylko informator koncertowy, ale także rozkminy, relacje z koncertów i recenzje płyt. Mam nadzieję, że się będzie podobać, a jeśli nie to wiecie co z nim zrobić.

Nową odsłonę zaczynam od infa na temat pierwszej edycji koncertów pod szyldem Dirty sounds, na którym zagrają dla Was:

The Sandals
Szewska pasja
Odsiecz
Das neue wochenend

Wjazd: 20 zł
Koncert odbędzie się 20.06.2014 w Underground rock barze w Poznaniu, który znajduje się przy ulicy Strzeleckiej 10